Może było to wynikiem odmiennych oczekiwań. Ta powieść z pewnością do łatwych nie należała, była więcej niż wymagająca, a sposób przedstawienia wydarzeń w utworze zdawał się to potwierdzać. Autorka akcję powieści osadziła w małym miasteczku, Pagford, jakich jest wiele. W związku ze śmiercią Barry’ego Fairbrothera, dotychczasowego radnego Rady Gminy, mieszkańcy zaczynają koncentrować swą uwagę na tymczasowym wakacie w Radzie. Z dużym kunsztem, ale i rozmarchem twórczym, autorka prezentuje czytelnikowi zachowanie społeczności lokalnej. Niektórzy z członków wspólnoty Pagford koncentrują się wyłącznie na wakacie i temu podporządkowują swą działalność, inni wydają się być zupełnie bierni, chociaż właśnie o ich przyszłości, przyszłości Fields, przyszłości ośrodka Bellchapel, leczącego osoby uzależnione, Rada będzie decydowała. Bogactwo i różnorodność postaci w utworze jest i jej atutem, i wadą. Na początku uczymy się tych postaci, ich koligacji rodzinnych i zawodowych, potem jest już nam łatwiej. Fabuła powieści jest przeplatana poszczególnymi wątkami, osnuta wokół Rady Gminy, by na zakończenie utworu dopełnić wyboru członka Rady. A i tu autorka nas zaskoczyła. Powieść nie kończy się happy endem, umiera jedyna nieskazitelna postać utworu, która tak naprawdę dążyła tylko do zaspokojenia podstawowych potrzeb brata i swoich marzeń, a los Fields i Bellhapel wydaje się być przesądzony. Na koniec utworu omówiłyśmy mocne i słabe strony powieści.
Spotkanie zostało zorganizowane w formie pikniku. Piekłyśmy kiełbaski na ogniu z ogniska, a rozmowy o książce i biesiadę poprowadziłyśmy pod wiatą „Janinka”. Towarzyszyła nam piękna sceneria kaliskiego jeziora, spacerujących i ćwiczących nieopodal mieszkańców. Wtórował nam szum wiatru i śpiewy ptaków.
Z okazji trzeciej rocznicy naszego klubu wspominałyśmy przeczytane utwory. Był to znakomity trening pamięci. Spędziłyśmy miło i twórczo popołudnie.
Wyrażamy podziękowania pracownikom Urzędu Miejskiego w Kaliszu Pomorskim za przygotowanie drew na ognisko i kijków do pieczenia kiełbasek.