Czy na Wyspach praca leżała na ulicy? Na pewno nie! Trzeba było o nią zabiegać, a wobec nieuczciwej konkurencji – dbać o nią i szanować. Ilu Polaków wróciło bogatych, a ilu z pokiereszowanym zdrowiem – tego autorka nie podaje. Przedstawiła bowiem tylko, a może i aż – bo trudno było czytać o zdeptanych nadziejach rodaków – 30 przypadków. Trzydzieści historii zwieńczonych sukcesem lub sromotnym upadkiem.
Przyczyn rozczarowań można doszukiwać się w barierze językowej, nieznajomości prawa, innej kulturze, historii, w innej mentalności, a nawet w innym stylu życia. A może nawet we wrogości rodaków… Ile przypadków, tyle osobliwych historii, tyle płynących doświadczeń. Nadzieję mogła dać asymilacja, nauka języka, dokształcanie zawodowe i ogólny rozwój osobisty…
Porozmawialiśmy sobie także o naszych rodzimych zaletach i przywarach, i zestawiliśmy je z tytułowym Angolem. Porozmawialiśmy o migracyjnych losach naszych przodków. I tych po II wojnie światowej z 1945 r. i tych po 1984 r. zachęconych upadkiem żelaznej kurtyny. Nawet oglądaliśmy pamiątkowe fotografie! Pojawił się wówczas temat patriotyzmu, misji prawdziwych Polaków i dziejowej roli emigracji.
Spotkanie obfitowało w dygresje, swobodne rozmowy inspirowane jedynie felietonami z lektury, bo w niej choć dużo słów, to mało treści.